Gdy lęk Cię przerasta.

Każdy czegoś się boi. Na początku miałam pisać o strachu jednak pojęcia strachu i lęku nie są identyczne. Są chyba tysiące różnych fobii - boimy się pająków, węży, krwi, wysokości...Niekiedy możemy lęk przezwyciężyć bądź sam mija jak w przypadku porodu. Co to jest lęk?


Termin ten w odróżnieniu od strachu jest związany z niebezpośrednim poczuciem zagrożenia tj. na przykład lęk przed ugryzieniem węża. Nie ma realnego niebezpieczeństwa, ale i tak się tego boimy. Jest to także długi stan mentalnego zaniepokojenia, który ma niewiadome pochodzenie. Wiąże się to także z jego patologiczną odmianą wówczas, gdy zaczyna być on dominujący i przejawia się w naszych zachowaniach, które ograniczają naszą swobodę, a w konsekwencji prowadzą do zaburzeń. Reakcje lękowe bowiem tracą swoją funkcję, gdyż są nieadekwatne do bodźców. 
http://destrudo.pl/szesc-podstawowych-emocji-strach/


Co zrobić gdy lęk zaczyna kierować naszym życiem? Co zrobić gdy zaczynamy u siebie dostrzegać tą patologię? Szczerze pisząc pojęcia nie mam...  Niestety sama chyba zaczynam być ofiarą fobii i nie wiem czy za kilka lat (albo wcześniej) skończy się wizytami u specjalisty. Czego się boję? Tanatofobia. 

Tanatofobia to lęk przed śmiercią, który może pojawić się u każdego.
Tanatofobia to ciągłe rozmyślanie o śmierci, unikanie miejsc, z którymi wiąże się koniec życia (pochówek, cmentarz, dom pogrzebowy, trumna), nie mówienie o tym, skrywanie własnych emocji. Osoba cierpiąca na tanatofobię może uważać każde pogorszenie zdrowia za objaw nadchodzącej śmierci.

Śmierć jest jedyną pewnością w naszym życiu, W pewnym sensie. Wiemy, że będzie. Nie wiemy kiedy. Myśli o tym, że umrę coraz częściej pojawiają się w głowie. Wiara chrześcijańska opiera się na wierzeniu, że po śmierci dalej będziemy żyć. Mimo, iż w Boga wierzę w to nie potrafię. Może stąd mój lęk? Nie mogę znieść myśli o tym, że zniknę. Po prostu mnie nie będzie. Zniknę. Moje myśli, moja osoba. Nie potrafię nawet opisać tego jak bardzo się tego boję i czego tak na prawdę. Żyjemy w pamięci bliskich, pamięć o nas pozostanie bla bla bla... Oni też odejdą , my nie będziemy żyć, będziemy wspomnieniem które wyblaknie. Nie będzie myśli, uczuć, nic. Emocje jakie mi towarzyszą przy takich rozmyślaniach są okropne, jednocześnie chce mi się płakać, niszczyć wszystko wokół i sprawić, abym mogła pozostać wiecznie żywa i najlepiej młoda. Gdy gdzieś jadę w głowie mam scenariusz wypadku... przez większość drogi jestem spięta. Gdy kładę się spać boję się, że rano nie wstanę. Gdy pobolewa mnie głowa pierwsza myśl to rak bądź inna choroba.... Nie zawsze tak jest, ale coraz częściej. I w takich chwilach zaczynam myśleć - po co mam zdrowo jeść, uczyć się, zwiedzać,oglądać, kupować ubrania/kosmetyki i inne przedmioty. Przecież wszystko robię na próżno. I tak umrę, i tak nic z tego nie zostanie, wszystko zniknie, Napisać, że tracę wtedy ochotę na cokolwiek poza zwinięciem się w kłębek i czekaniem to zbyt mało...  Do tego pomimo, iż dużo rzadziej, ale jednak nachodzą mnie myśli zupełnie przeciwne. Taki paradoks. Zrób to, tamto, jedź tam! Tak mało czasu, tyle do zobaczenia, do zrobienia, masz jedno życie, wykorzystaj je. Dbaj o siebie, kup to i tamto i jeszcze to. Jestem chyba psychicznie i emocjonalnie nienormalna. Co zrobić żeby się nie bać? Jesteśmy tak złożonymi istotami z tymi naszymi złożonymi mózgami i uczuciami, że łatwiej chyba było by być chomikiem... Cóż... jak się człowiek zwierzy zawsze mu trochę lepiej... Tyle niewiadomych, zero odpowiedzi. Jedno jest pewne - chciałbym dożyć do takiej późnej starości :



Pysiowa wishlista

Źle się ze mną dzieje, oj źle. Im mniej mam pieniędzy tym bardziej więcej chcę. Taka ot zależność. Od jutra zaczynam szkolenie, więc zasoby wolnego czasu dość mi się zmniejszą, ale nie zamierzam z tego powodu płakać :D Lubię podglądać wasze wishlisty stąd pokażę Wam kilka z moich chciejstw. 



1.  Jasna cera, ciemne włosy, dużoooo włosów tam gdzie nie trzeba. Mój próg bólu = -10 więc depilatory i wosk odpada. Muszę się męczyć z maszynką co jakieś dwa dni. Często towarzyszą mi krostki. Na wizytę do salonu w którym za depilację laserową jednej części ciała zapłacę ze 2000 zł się raczej nie wybiorę :D . Wobec tego marzy mi się Philips Lumea  sc2008/11. Koszt 1500 zł za co mogę wylaserować całe ciało :D Niestety póki co poza moim zasięgiem finansowym... I nie mam pewności, że zdziałałby cuda :D

2. Poszukiwania idealnej parki trwają od tamtego roku :D Póki co kończą się fiaskiem... Ta za duża, nie ten kolor, za droga, źle leży.... Kto by pomyślał, że to takie ciężkie zadanie : znaleźć jesienną parkę :D

3. Porzuciliśmy siłownię na jakiś czas ponieważ M stwierdził, iż jest "jeszcze za gruby i bolą go kolana". Samej niestety nie chce mi się na siłownię chodzić, toteż muszę znów przyzwyczaić się do ćwiczeń w domu. Tym razem poza Chodakowską mam zamiar ćwiczyć z obciążeniem dlatego ciężarki są niezbędne. Myślę, że 3 kg na początek będą w sam raz :D

4. Coraz częściej widzę taką seksowną bieliznę na Waszych blogach i wygląda obłędnie. Miną pewnie wieki zanim znajdę idealny stanik w którym mój zdezelowany, krzywy i obwisły biust będzie dobrze wyglądał :D Gdzie znajdę coś takiego  w przystępnych cenach :D? 

5. Idzie jesień a ja mam bluzowe pustki. Jeśli się na jakąś zdecyduje pewnie będzie z jakimś napisem bądź nadrukiem.  Uszaste bardzo mi się podobają. Czyż ta panda nie jest cool :D? 

6. Tu większość może mnie nie zrozumieć i wcale dziwić się nie będę :D Idzie jesień, robi się chłodniej i wzywa mnie potrzeba zanurzenia się w ukochany, wirtualny (jakże żywy w mej wyobraźni) świat Dragon Age. Z chęcią zakupię ( najlepiej na promocji) dodatki do gry, ponieważ samą grę przeszłam już prawie wszerz i wzdłuż i spędziłam w niej bagetala  279 godzin o.O

7. Idealnej marynarki szukam już chyba dłużej niż parki. Nie poddaję się i wierzę, że kiedyś znajdę ideał :D Prostą, zwykłą, czarną i najważniejsze - dobrze leżącą :D 

A co marzy się Wam?



Loton Spa & Beauty, Oil Therapy Coconut Oil

Tego posta pisałam chyba z tydzień. Mam jakiś zanik umysłowy i słowny :D Będzie krótko i na temat. Zapraszam :D

Coconut Oil z serii Spa & Beauty przeznaczony jest do bezpośredniego stosowania na włosy oraz ciało. Olej kokosowy wnika w struktury włosów chroniąc je przed utratą wody i protein, dzięki czemu stają się one miękkie, lśniące i mocne. Wcierany w skórę głowy poprawia jej ukrwienie i wzmacnia cebulki włosowe. Stosowany na ciało nawilża i wygładza skórę. Obecne w oleju kokosowym naturalne antyoksydanty zwalczają wolne rodniki, spowalniają procesy starzenia skóry i sprawiają że staje się ona jędrna i elastyczna.


Olej znajduje się w plastikowej przyciemnianej buteleczce o pojemności 125 ml zakończonej pompką.Pompka się nie zacina i możemy dozować odpowiadającą nam ilość kosmetyku. Butelka jest przeźroczysta, więc nie ma problemu z kontrolą zużycia.  Szata graficzna jest bardzo prosta i wzroku nie przyciąga. Cóż, ważne to co w środku.


Konsystencja jest dość leista toteż zalecam wzmożoną uwagę coby Wam przez palce nie przeciekło :D Można go używać do ciała bądź włosów przy czym ja częściej używałam go w opcji numer 2. Niestety, ale jeśli chodzi o nawilżenie ciała radzi sobie średnio. Stosowałam go po kąpieli a rano skóra na nawilżoną nie wyglądała. Lepiej to wyglądało w przypadku włosów. Niemniej jednak pomimo tego, że po nałożeniu go ( trzymałam zazwyczaj 3-4 h pod ręcznikiem) włosy były miękkie i odżywione brakowało mi efektu wow. Taki efekt uzyskałam stosując olej kokosowy z innej firmy. Zmywa się łatwo, babydream daje radę. Dużym plusem na pewno jest zapach. Nie wiem dlaczego, ale mi przypomina gumę balonową nie kokosa :D 


Skład :
Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum, Tocopheryl Acetate.


Podsumowując olej nawilża i zmiękcza włosy jednak w moim przypadku to za mało. 

Obecnie oleje są na promocji w Biedronce za 8,79. Znajdziemy je również w Rossmanie. Do oleju kokosowego z tej serii już nie wrócę, ale może u Was sprawdzi się lepiej :)



Mówię NIE dla uchodźców.

Temat, który ostatnimi czasy nie schodzi z ust większości mieszkańców Europy. Możecie nazwać mnie ksenofobem, rasistką czy czymkolwiek innym. Ja ich tu nie chcę. W sumie Europa też nie powinna ich chcieć. Dlaczego większość pomyśli. Biedni ludzie uciekający przed wojną bla bla bla. Manipulacja w tych czasach osiągnęła już chyba dostępne szczyty. Zdjęcie dziecka wyrzuconego na brzeg wywołało światowe poruszenie. Czyżbym była nieczuła? Nie do końca. Czy ktoś w tych gazetach/ telewizji/ internetach napisał/ powiedział, że rodzice tego dziecka wcale nie musieli płynąć tratwą do Europy. Uciekają przed wojną tak? Sąsiadują z Turcją w której wojny nie ma. Wpisując w google słowo Syria i wchodząc w grafiki po chwili musiałam zamknąć kartę. Sama przemoc. Śmierć, zniszczenie i chaos. I większości przypadków na zdjęciach dzieci i kobiety. I teraz pytanie do Was. Widzieliście może kim są tak na prawdę uchodźcy napływający pod europejskie granice? Odsetek dzieci i kobiet jest znikomy. W większości to młodzi mężczyźni. Za pewne wiecie też już, że nie obchodzi ich nasz kraj czy nawet kraj taki jak Austria a Niemcy,Czy inteligentny i zdrowo rozumujący człowiek pomyśli, że jadą tam do pracy? Że się dostosują? Może i wierzę w jakieś teorie spiskowe, ale jak dla mnie ludzie którzy pozwalają na ich napływ chcą od wewnątrz zdestabilizować i tak już chwiejącą się Europę. Wiecie czemu nie chce ich w Europie? Bo boje się tego. 



Czy Ci ludzie się asymilują? Oni się nie dostosują ponieważ nie chcą. Dlatego w tym wypadku podoba mi się postawa premiera Węgier. Jako jeden z nielicznych potrafi powiedzieć to czego inni nie widzą bądź widzieć nie chcą. 

Polecam również :




Kakaowa rozkosz z kremem Isana

Jestem człowiekiem wrednym jednak liczę na to, że w przyszłym tygodniu odezwie się do mnie Pani w sprawie pracy i zaprosi na próbny tydzień bo dziewczyna wybrana przez nią nie sprawdziła się zbyt dobrze. Wcale nie życzę jej źle tylko chcę bardzo bardzo tam iść :D Co by sobie humor poprawić zapraszam na recenzję produktu w którym nie znalazłam minusów.


Coraz częściej sięgam po marki rossmannowskie ze względu na ciekawe składy i kuszące ceny. Tym razem postawiłam na krem do ciała shea&kakao od Isany i się nie zawiodłam. 


Krem znajduje się w plastikowym pojemniczku o pojemności 500 ml. Dodatkowo zabezpieczony jest folią także mamy pewność, że nie lądowały tam żadne obce paluchy :D Jeśli chodzi o sam design to jest raczej mocno przeciętny. Ot biały słoiczek z brązowawą nakrętką i nalepkami. Na nalepkach znajdziemy takie informacje jak skład, opis działa czy termin przydatności.


Sam krem konsystencją przypomina raczej balsam. Świetnie rozprowadza się po ciele i wystarczy jego niewielka ilość. Wysoko w składzie ma olej kokosowy co przedkłada się na bardzo dobre działanie. Nie mam wymagającej czy bardzo suchej skóry jednak przy ostatnich upałach potrzebowałam silniejszego nawilżenia. Stosuję go zawsze na wieczór po kąpieli a na następny dzień mogę się cieszyć mięciutką i nawilżoną skórą. Wchłania się dość szybko i nie pozostawia nie przyjemnego filtru.  Jednak jego największym plusem jest zapach. Przez sreberko nie wiedziałam jaki on będzie i był to dla mnie zapachowy kot w worku. Przy pierwszym wdechu przepadłam. Cud, miód, malina. Za pewne takie zapachy trzeba darzyć sympatią bo nie każdemu mogą się podobać. Nie za mocny a jednak dobrze wyczuwalny pozostaje na skórze jeszcze przez jakiś czas. Uzależnia. Chcesz pachnieć słodko i kusząco niczym mieszanka kakao i kokosa? Kup!



Skład:



Ja na pewno kupię go jeszcze nie raz. Miałyście? A może używacie teraz?









Zmiany, ach te zmiany.

Wczoraj myślałam, że dziś pisząc tego posta będę cała w skowronkach. Dzień zaczął się świetnie. Cudowna Natalia z bloga http://szablonowooo.blogspot.com/ stworzyła mi przecudowny szablon. Kilka chwil później znalazłam ofertę pracy stworzoną dla mnie. Zadzwoniłam, umówiłam się na rozmowę. Okazało się, że praca jest idealna. Usłyszałam, że Pani się już na mnie zdecydowała jednak... wybrała drugą dziewczynę, ponieważ ja studiuję i to jest ogromny minus bo soboty mają być pracujące. Na nic się zdały tłumaczenia, że zostało mi tylko pół roku i 5 zjazdów... Cóż... nie przyjemny kopniak od życia...Poszukiwania trwają jednak teraz każda oferta wydaje mi się koszmarem...Mimo, iż jestem chodzącą rozpaczą (dobra, poniosło mnie :D) nie zmierzam już dłużej zaniedbywać swojego jak i Waszych blogów. Jestem gotowa na pisanie :D
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Dziękuje, że mnie odwiedzasz. Piątka za komentarz! Jeśli masz jakieś uwagi pisz :) Cały czas się uczę i rozwijam :) To właśnie Wy jesteście moją motywacją :)
PS. Komentarze z linkami blogów bądź typu obserwujemy? będę pomijać :) Jeśli nie czytasz posta a jedynie oglądasz zdjęcia to komentarz sobie daruj :)

Gadułki

Get this commentators widget

Popularne posty