Wróć jeśli pamiętasz.

Jak dobrze! Temperatury wracają do jako takiej "normy". Powoli wracam do porannych pracowych spacerów co skutecznie poprawia mi samopoczucie. Wpływa to także na moje chęci do ćwiczeń, które powoli rosną co za tym idzie - coraz mniej czasu na wszystko :D Jednak jakiś czas temu udało mi się przysiąść do książki, ba nawet ją przeczytać :D Jest to druga część historii Mii i Adama. O pierwszej możecie poczytać TU.



Ciąg dalszy losów Mii i Adama, bohaterów "Zostań, jeśli kochasz", światowego bestsellera, przetłumaczonego na ponad trzydzieści języków, na którego podstawie powstał wzruszający film z Chloë Grace Moretz i Jamiem Blackleyem w rolach głównych.

Minęły trzy lata od tragicznego wypadku, który na zawsze zmienił życie Mii. Chociaż dziewczyna straciła rodziców i młodszego brata, postanowiła żyć dalej. Obudziła się ze śpiączki… ale zniknęła z życia Adama. Teraz żyją osobno po dwóch stronach Ameryki – Mia jako wschodząca gwiazda wśród wiolonczelistek, Adam jako rockman, idol nastolatek i obiekt zainteresowania tabloidów. Pewnego dnia los daje im drugą szansę…

Przemierzając ulice Nowego Jorku, miasta, które stało się nowym domem Mii, wyruszą w podróż w przeszłość. Czy uda im się odnaleźć miłość? Czy Mię i Adama czeka wspólna przyszłość?


Pierwsze co mnie zdziwiło i zaciekawiło to to, iż narratorem tej części jest Adam. Opowiada on historię ze swojej perspektywy, swoich doświadczeń i uczuć.  Zastanawiałam się o czym mogłaby być kontynuacja - Mia postanowiła żyć, pewnie zamieszkała z Adamem, gra na wiolonczeli i tyle. I tu kolejna niespodzianka - żyje sobie i gra, ale w Nowym Jorku i bez Adama. Zaskoczeniem było dla mnie to, że to ona zakończyła związek, bez słowa wyjaśnienia, bez żadnej próby kontaktu. I tak minęły 3 lata. Adam przeżył załamanie, odciął się od zespołu, napisał wiele piosenek, wrócił do zespołu, nagrali te piosenki - wielkie hity, wspiął się na wyżyny popularności, rozpoczął nowe życie.  Wygląda na historię skończoną, a jednak... Pomimo tego, iż od roku jest z nową dziewczyną (starszą, znaną gwiazdą filmową) często jego myśli kierują się w stronę postaci Mii, zbyt często. Nie zapomniał o niej, ba, dalej ją kocha. Po 3 latach? Może i romantyczka ze mnie, ale w to ciężko mi uwierzyć.No nieważne.  Tak jest chociaż on nie do końca jest tego świadomy. Przytłoczony wielkim zainteresowaniem wokół swojej osoby, ciągłymi wywiadami, paparazzi i tłumami goniącymi za nim stał się miernotą. Znaczy.. może źle to ujęłam, ale  - co chwilę jara fajki i nosi przy sobie pudełeczko z tabletkami uspokajającymi.  W ramach odpoczynku jego manager zostawia go w NJ na jeden dzień dłużej. I się zaczyna... ile może zdarzyć się w jeden dzień? Okazuje się, że całkiem sporo... Nasz bohater szlajając się po ulicach wielkiej metropolii natrafia na wielki plakat reklamujący koncert odbywający się tego właśnie dziś. Czyj koncert? No proszę - zgadnijcie :D Wiedziony silną pokusą kupuje bilet. Po koncercie gdy chce opuścić salę nie spodziewanie dostaje informację, że Mia chce się z nim widzieć. Co wyniknie z tego spotkania? Czy Adam dowie się dlaczego został porzucony? 
Książka jest cieniutka, na 3 góra 4 godziny czytania. Wydarzenia bieżące ciągle  przeplatają się ze wspomnieniami. Mają jeden dzień by nadrobić 3 lata. Uda im się ? Czy jest tu w ogóle miłość? Chciałam, aby tak było jednak z każdą stroną wzbierało we mnie coraz większe rozczarowanie.  Nie zdradzę Wam czy to rozczarowanie osiągnęło maximum czy zniknęło bezpowrotnie. Jest to piękna historia o miłości, życiu, problemach jakich wiele. Jednak jak każda taka historia i ta jest unikatowa. Polecam na jakiś wieczór dla relaksu i ukojenia myśli. Przy tak lekkim i prostym języku przeczytałabym następną część jednak moja wyobraźnia nie potrafi poradzić sobie z tym o czym taka książka miałaby być :D

Słodko i zimowo z Isaną.

Oficjalnie semestr zamknięty :D jeszcze tylko rok i zostanę inżynierem :D oby... :D Dziś będzie słodko i pachnąco.


Żele Isany często wydawane są w wersjach limitowanych i zazwyczaj wersje te są bardzo udane zarówno pod względem zapachowym jak i wizualnym. Przypominają do tego żele Balei a to kolejny plus.
Gdy tylko ujrzałam ten żel w kilka sekund znalazł się w koszyku. Kto nie kocha pingwinków?Opakowanie jest wygodne w użyciu , zamykane na klik. Minusem jest brak możliwości kontroli zużycia kosmetyku. 


Żel ma kremowy kolor, konsystencja jest w "sam raz". Ni gęsta ni wodnista. 




Chroni przed wysuszeniem? Raczej przy takim składzie nie wysusza. Oprócz pingwinka na pochwałę zasługuje też zapach. Słodki, ale nie nachalny, delikatnie pieści zmysły podczas mycia. Szkoda, że nie utrzymuje się na skórze. Jednak podstawową funkcję spełnia- dobrze myje. 


Skład jest typowy i dość chemiczny.



Bardzo fajny żel za niewielkie pieniądze. Kosztował 2,49. Majątek :D Niestety jak to bywa z wersjami limitowanymi jest już niedostępny. Jeśli nie udawało Wam się go kupić to jeszcze macie szansę się z nim zapoznać. Zapraszam na mój konkurs w którym żel jest do wygrania : 



Moje walę tynki.

Dziś post krótki i rzeczowy no i trochę chwalipięcki. Wiecie, niespodzianki są super, ale jednak czasem wystarczy po prostu powiedzieć czego chcemy. Kiedy już to zrobimy okaże się, że może oznaczać to wielkie szczęście. Tak, tak miłość okazujemy codziennie, ale jednak warto obchodzić takie święta i zrobić coś innego, celebrować bardziej, nawet z tą otoczką komercyjną. Ja powiedziałam czego chcę (rzadko mi się zdarza) i chyba były to moje najlepsze walentynki ever. 



Rano zrobiłam ciasteczka, okej zrobiliśmy... z wyglądu wyszły .....ekhemm.... ale w smaku całkiem całkiem :D













Po kucharzeniu był spacer. Nie byle jaki. Zażyczyłam sobie wypadu w góry i dostałam :D  Było pięknie, cieplutko i fantastycznie :D Góry rządzą :D



Po wysiłku co by zregenerować siły pochłonęłam tak ogromną ilość pustych kalorii, że przez miesiąc tego nie spalę :D



Tę książkę widziałam już parokrotnie i za każdym  razem mnie kusiła. Ładnie poprosiłam i jest :D Prawie przeczytana :D



Sama sobie też sprawiałam pachnący prezencik :D I już teraz wiem, że przy każdej wizycie w galerii będę mieć duży wybór wosków i świec :D 

Na zakończenie intensywnego dnia dla relaksu było kino :D Na czym byliśmy? Zaskoczę Was :D Nie na Greyu :D W końcu to święto nas a nie tylko moje, więc wybrałam film, który chciałam obejrzeć i ja i M. I przynajmniej mogliśmy się pośmiać z kilometrowych kolejek przy kasach :D Tak, na Greya :D

Co tam się u Pyśki dzieje.

Dziś trochę zdjęciowej prywaty. Lubię takie posty u Was do tego to taka miła odprężająca odskocznia. Ramtaram no to lecimy :D




1. W kuchni nie często można się na mnie natknąć. No, praktycznie w ogóle. Ale trzeba było wykorzystać grzanki. Więc, ja superultra master czef wyczarowałam superultra zdrową majonezową sałatkę pekińską :D
2. Polecam,polecam,polecam! Bajki, nie, czekajcie.  Filmy animowane to ten typ na który chyba najbardziej lubię chodzić do kina. A pingwiny każdy zna i lubi. Znaczy ja znam i ja lubię :D Cała sala co chwilę wybuchała śmiechem. Za nami siedziało małżeństwo z dziećmi i częściej słyszałam tatuśka niż dzieci :D Ogólnie mega pozytywnie i śmiechowo :D
3.Ja ogrodnik. Jak dumnie toi brzmi. Prawda wygląda tak, że w końcu trzeba było coś zrobić z tymi nasionami kupionymi x miesięcy temu w celu zdrowego odżywiania i spożywania kiełków. Cóż wychodzi na to, że co się odwlecze to nie uciecze :)
4. Jak się brać za siebie to porządnie no nie? Skoro już powróciłam na siłownię trzeba korzystać z motywacji i robić więcej. Tak więc rozpoczęłam przysiadowe wyzwanie. Jest mały problem- tyłek mnie strasznie boli, moje biedne pośladeczki :( Jak nic to wina orbitreka :D



 5.  Załączony obrazek przedstawia niezbyt zdrowe, ale pyszniutkie śniadanko. Wiem, masło orzechowe to nie jest coś co powinno się wcinać na "diecie" :D Ale przecież jest bananek :D I jakby nie patrzeć to takie sycące źródło energii. Orzechowego nigdy dość!
6. Wpierw się obżera później oczyszcza.  Tą herbatę mogę polecić, w smaku jest znośna, taka nawet, nawet. Po dość krótkim czasie od wypicia trzeba lecieć na siusiu :D
7.Postanowiłam sobie, że będę więcej czytać. I o ironio to postanowienie zrodziło się po trylogii Greya :D  Sama nie ogarniam swojego książkowego gustu, więc strasznie ciężko mi coś kupić.  Czytam opis, czuję się zachęcona, a gdy zagłębiam się w lekturę czasem jest ciężko... Zobaczymy jak to będzie z "Masz przyjaciela" :)
8. Walęty już mnie odwiedził .I uwielbiam ten prezencik :D miseczka jest taka urocza :D Cóż mama wie co lubię :D



9. Znudziła mi się ta zima. Nie lubię jej i już. Tego zimna,  chlupy i mokra. Dlatego tak bardzo humor poprawią mi promienie słoneczka. Może i chwilowe, ale od razu człowiekowi banan wychodzi na gębie :D
10. Wielki powrót. To chyba moje ulubione serum na końcówki. Uwielbiam jego zapach. Musiało czekać na kupno aż do promocji :D
11. I wielki bonus :D Bielizna :D Hahah :D Postanowiłam sobie, że póki nie zrzucę kilku cm nie będę kupować ubrań. Także przerzuciłam się na skarpeteczki i gacioszki :D

Ale tasiemiec :D Śpicie :D? No to wstawać :D Przy okazji przypominam o konkursie: 

http://codziennosciczastekpiec.blogspot.com/2015/02/zapraszam-na-konkurs.html


Zapraszam na konkurs.


Tak. W końcu udało mi się zmobilizować i mogę Was gorąco zaprosić na konkurs :) Tak mało dzieli Was od wygranej. Od razu przechodzę do konkretów. Co trzeba zrobić aby wygrać? 


1.Aby wziąć udział w konkursie wystarczy być publicznym obserwatorem bloga http://codziennosciczastekpiec.blogspot.com/ oraz odpowiedzieć na pytanie:

CZY UWAŻASZ, ŻE JESTEŚ WYJĄTKOWY/WYJĄTKOWA? DLACZEGO?

2. Oczywiście wyjaśnienie dlaczego nie bądź dlaczego tak. Trzeba również podać nr nagrody, którą chcecie wygrać.
3. Będzie mi miło jeśli dodacie banner :) Na pewno wezmę to pod uwagę :)

Co jest do wygrania? Są 2 zestawy. Można wybrać tylko 1 zestaw.

Zestaw nr 1
W skład zestawu wchodzą:
-babeczka do kąpieli
-maska Kallos silk
-pingwinkowy żel do mycia z Isany
-krem do rąk Isana
-mydło Isana sensitiv

Zestaw nr 2
W skład zestawu wchodzą:
-tonik zwężający pory z serii liście manuka
-żel myjący z serii liście manuka
-krem nawilżający spf10 z serii liście manuka

Nagrody są nowe i nieużywane

Życzę powodzenia :) Możecie sobie wywalczyć miłą nagrodę na dzień kobiet :D


Banner 

Regulamin Konkursu :

 1. Aby wziąć udział w Konkursie na blogu należy być publicznym obserwatorem bloga http://codziennosciczastekpiec.blogspot.com/  oraz odpowiedzieć na pytanie konkursowe "Czy uważasz, że jesteś wyjątkowy/wyjątkowa? Dlaczego ?".

2. Sponsorem nagród jest autorka bloga http://codziennosciczastekpiec.blogspot.com/ czyli ja Pysia buu.

3. Wysyłka tylko na terenie Polski 

4. Czas trwanie konkursu 08.02.2015 - 08.03.2015

5. Zwycięzcy Rozdania zostaną ogłoszeni do 5 dni od daty zakończenia konkursu. Wyniki zostaną podane na tym blogu.

6. Zwycięzcy zostaną wybrani spośród osób poprawnie zgłoszonych na blogu.

7. Nagroda nie podlega wymienia na żadną inną ani na jej równowartość pieniężną.

8. W przypadku wygranej piszę maila do wylosowanej osoby, na odpowiedź czekam 3 dni.

9. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami). Uzupełniając formularz  uczestnik wyraża zgodę na akceptację niniejszego regulaminu oraz na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z Ustawą o Ochronie Danych Osobowych (Dz.U.Nr 133 pozycja 883).



Tego kochałam, z tamtym spałam a ten zawrócił mi w głowie.

Ahhh miłość. Cudna, słodka, cukierkowa, niespełniona... Już dawno powinnam zostać żoną jakiegoś aktora, artysty czy bohatera literackiego. I dziwnym trafem nigdy nie odwzajemnili moich gorących uczuć... 
Skoro zbliżają się walę tynki z chęcią odkurzę dość zakurzone szafki pamięci w których znajdują się dane moich niedoszłych :D Pozwalałam na śmiechy i chichy. W końcu to zdrowie.

Kolejność przypadkowa.

1. Tom Kaulitz

Osz rany. To chyba moja największa miłość jaką pamiętam. Lubiłam Tokio Hotel, ale za nim szalałam. Wiecie - spanie z plakatem i te sprawy.. Jak tak sobie pomyśleć to chyba pierwszy mężczyzna..ekhem.. chłopak, który spędził ze mną noc :D Mogłam go podziwiać i podziwiać... znaczy plakaty, znaczy jego na plakatach :D


Ba patrząc na ten obrazek dalej uważam, że słodziutki był :D A jak wgląda teraz?

cóż.. miłość uleciała :D 

2. Czytałyście Zmierzch? Nie? Nie przyznacie się ? Ja czytałam :D I oczywiście sercem bym zawładną Edward. No czuły, grzeczny, ułożony bla,bla,bla. Moje niewieście serce wzdychało to wyimagowanego obrazu Edwarda. Później przylazł Pattinson i wzdychało się do Edwarda Pattinsona :D 




3. Mam wrażenie, taką nieodpartą myśl, że podobał mi się chłopiec. Znamy się tylko z widzenia i te sprawy.. Tylko teraz już nie jestem pewna czy tak było czy to wytwór mojej wyobraźni :D



4. Golas! Znaczy Legolas :D Nie Orlando Bloom. O nie, nie. Jak się nie zakochać jak elf, taki wysportowany i gibki? Aff niestety wszyscy się starzeją... nawet elfy co jest widoczne w Hobbicie :D



Ta lista powinna się ciągnąc i ciągnąc bez końca... Ale jestem człowiekiem, który po 2 minutach nie pamięta czy zamknął drzwi.. także tego. Tyle chciało by się napisać a pamięć szwankuje na każdy możliwy sposób..
Chciałam być taka inna, a wyszło na to, że jestem taka przeciętna :'( Post powstał w ramach akcji Celebruj Chwile. Wpadajcie do Joko i twórzcie :D





http://arcy-beauty.blogspot.com/2015/01/celebruj-chwile-nowy-sezon-walentynki.html?showComment=1421823907951#c8156772387458847261

L'oreal Paris Arginine Resist X3

Dziś po niedzielnym obiadku zapraszam na krótką recenzję :D Na tapetę bierzemy drogeryjny szampon ELSEVE Arginine Resist x3 light. Uff długa nazwa :D



Szampon zwrócił moją uwagę ze względu na brak sls w składzie i oczywiście obietnice producenta. 



Kuszące czyż nie? Opakowanie nie należy to szczególnie zwracających uwagę. Zwykła plastikowa butelka o pojemności 400 ml.Zamknięcie wygląda na uciążliwe,ale nie ma z nim żadnych problemów. 



Dla zainteresowanych skład 


Jak z działaniem? Totalny przeciętniak. Dobrze myje jednak nie przedłuża świeżości włosów. Po dwóch dniach muszę umyć głowę. Włosy nie stały się mocniejsze. Wypadają dalej czyli mogę stwierdzić, że nie wpadają przez łamliwość :D Ma ładnych, niezbyt nachalny zapach, który przez chwilę utrzymuje się na włosach. Nie plącze ich i nie wysusza. Raz użyłam go solo bez żadnej odżywki i dał radę. 
Szampon jest ogólnie dostępny w drogeriach, supermarketach i za pewne na internetach. Cena to ok 13-14 zł. Jak na moje cienkie włosy jest bardzo wydajny i kiedy go już zużyję ( pewnie za jakieś 2 miesiące) nie mam zamiaru do niego wracać.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Dziękuje, że mnie odwiedzasz. Piątka za komentarz! Jeśli masz jakieś uwagi pisz :) Cały czas się uczę i rozwijam :) To właśnie Wy jesteście moją motywacją :)
PS. Komentarze z linkami blogów bądź typu obserwujemy? będę pomijać :) Jeśli nie czytasz posta a jedynie oglądasz zdjęcia to komentarz sobie daruj :)

Gadułki

Get this commentators widget

Popularne posty