Dziś prywata.

Na początku przepraszam - zdjęcia zrobione zostały telefonem a ten ma dość kiepski aparat :D  Mam wrażenie, że utknęłam w jakimś innym wymiarze a nazwie megasuperskumulowane lenistwo :D Wiem, że dużo mam do zrobienia i na tym się kończy. Jak tak dalej pójdzie to przestanę być studentem. W sumie uczelnia denerwuje mnie coraz bardziej. Przekonuje mnie to do tego, że do niczego się chyba nie nadaję :D Pocieszam się tym, że być może znalazłam pracę :D Nie wiem czy przyjemną, na pewno ciekawą, pełną wyzwań i może w jakimś stopniu na czarno :D Wszystko wyjaśni się w przyszłym tygodniu. Tymczasem zapraszam na kilka zdjęć z mojego jakże nudnego jestectwa :D Mam kilka recenzji do napisania tylko zapału do zdjęć już mniej ;/



1. Co jest w tajemniczej paczce :D? Tosiek nie mógł powstrzymać ciekawości :D
2. Krem, który testuję w związku z zabiegami kwasowymi. Jak się sprawuje :D? O tym za jakiś czas :D
3. Tydzień upływa mi pod znakiem ibuproma. Wiem, wiem już się żaliłam, ale boli ;/ A ja tak nie lubię jak boli :( Na liście rezerwowej u dentysty jestem już 5 dzień :D Ból powoli znika, więc akurat jak przestanie boleć to może zadzwonią :D Wiecie, to nie tak, że taki sknera ze mnie, że prywatnie nie pójdę, ale podejrzewam, że dentysta i tak nie będzie mógł pomóc. A jeśli nie pomoże to się zdenerwuje, że kasę wydałam sobie ot tak jak jakaś burżuja :D Po cichu się jednak łudzę, iż to nie ósemka mi wychodzi. Wyrywania chyba nie przeżyję :D
4. Superultra detektyw dobrał się już do paczki :D Nic ciekawego dla siebie nie znalazł, ale chyba nie bardzo mu to przeszkadzało :D Dostał karton i był w miarę usatysfakcjonowany :D


5. Zanim ślinka Wam pocieknie - nie, to nie ja :D. Jako, iż mam dwie lewe ręce w każdej czynności reguła ta i tyczy się kuchcenia. Ale jestem mistrzem. Mistrzem marudzenia. Ładnie wspomniałam M, że zjadłabym tartę. Och ależ mam ochotę na tartę! No i dalszą część historii znacie. Praktycznie sama zjadłam całą blachę... Wagę omijam szerokim łukiem :D
6. Nie mogę się zebrać to zrobienia zdjęć. Więc słoiczek tak sobie stoi i stoi i czeka na użycie ;D Jedno mogę napisać już teraz - zapach obłędny :D
7. Oto i rozwiązanie zagadki przesyłkowej :D Zamówienie ze Skarbów Syberii. Szkoda, że w tym wszystkim moje jest tylko serum na porost :D Cóż ja jestem biedna a mama szaleje :D
8. Teraz prawdziwa zagadka - co przedstawia to zdjęcie :D? Nie żebym Was w nie wierzyła, ale liczę się z tym, że nie zgadniecie :D Jeśli komuś się uda dostanie wirtualnego lizaka :D


9. Czujecie to? Wprawdzie dziś jest chłodnawo i deszczowo, ale i tak czuć tą energię. Uwielbiam słoneczko, kfiotki i śpiew ptasząt :D W końcu powróciłam to spacerów, humor mam lepszy, regularne ćwiczenia powoli wpisują się w mój harmonogram :D
10. Zakochałam się. Te buty są cudowne i chce je mieć. Muszę je mieć. Będę je mieć. Tyle, że nie przepadam za wirtualnymi zakupami obuwia. Obawiam się niewygodny czy tego, że na stopie nie będą już wyglądać tak super. Ale i tak kupie :D Podobają się :D? Znajdziecie je o  TU.
11. Na koniec co by dobrze weekend zacząć ritch Zdzich :D On nie dostał jeszcze wiosenngo powera :D

Zapomniało mi się o uroczej narzutce :D No trudno :D Jeśli macie chwilę podpiszcie. Nic nie kosztuje a może i coś zdziała :)

Wyniki konkursu.

Myślę, że jestem jakimś złym człowiekiem. Serio. Inaczej nie widzę innego wytłumaczenia dlaczego prześladuje mnie już kilku dniowy peszek. W czwartek miałam podkręcany aparat, więc przez kilka dni prawie nie jadłam. Dla kogoś kto jedzenie wielbi to straszny czas :D Gdy ból zębów minął, przyszedł ból kolejny. Jak na złość chyba wychodzi mi głupi ząb mądrości :D Bez ibuproma noc nie przespana ;/ 
Cóż.. jakoś humor poprawić sobie trzeba dlatego przybywam z wynikami mojego małego konkursu ^^ Ogółem zgłosiło się 14 osób. Liczyłam na większą frekwencję - ale to tylko strata leniuchów, którym nie chciało się myśleć :D I pomimo tych 14 osób miałam problem. Serio. Zadanie było proste - odpowiedź na pytanie. I tak szczerze dla mnie cholernie trudne pytanie :D Dlatego też zanim podam Wam zwycięzców przedstawię swoją odpowiedź.

CZY UWAŻASZ, ŻE JESTEŚ WYJĄTKOWY/WYJĄTKOWA? DLACZEGO?

Myślę, zastanawiam się, tupię i...nic.  Co to znaczy wyjątkowy? Aby się wspomóc zasięgnę definicji-

wyróżniający się czymś nieprzeciętnym; taki, który jest wyjątkiem

Okeeejj.. nie wiele pomogło. W dzisiejszych czasach prawie wszystko jest przeciętne. Mamy dostęp do wszystkiego, poprzez telewizję czy internet wiele widzieliśmy. Więc dlaczego taki mały szary człowieczek miały być wyjątkowy gdy jest tak przeciętny? A pomyśl czy dla swojej mamy jesteś przeciętny. Dla osoby, która oddała Ci swój czas, swoją miłość, poświęcenie. zniosła dla Ciebie tyle bólu. Czy patrząc jej oczami na siebie możesz powiedzieć - 'Jestem przeciętny'. Ależ byś jej sprawił ból... A druga osoba, ta która oddaje Ci swoje serce, daje miłość, akceptuje dobre i złe strony, w oczach, której wyglądasz jak bezcenny skarb.  Uważasz, że dla tej osoby nie jesteś wyjątkiem? Owszem jesteś, wyjątkiem od wszystkich innych, wyjątkiem jedynym na świecie. A dziecko? Co z dzieckiem, które może polegać tylko na Tobie, które kształtują Twoje słowa i decyzje. No właśnie... 
Spójrz na ludzi mijanych na ulicy. Wyglądają jak Ty? Mogą być podobni, ale Tobą nigdy nie będą. Spójrz na bliźnięta. Nawet one nigdy nie będą dokładnie takie same. Może je różnić jeden jedyny pieprzyk. A Twoje myśli? Czy znajdzie się ktoś kto będzie miał te same myśli, pomysły, marzenia? Podobne być może, ale... nigdy nie w tej samej formie ani treści, nigdy nie zobaczy ich tak jak widzisz je Ty. Jesteś wyjątkowy bo wyróżniasz się swoją nieprzeciętnością. Tylko Ty jeden jedyny chodzisz po tym świecie taki jaki jesteś. Nie ma nikogo takiego samego jak Ty. No to odpowiadając na pytanie - tak jestem wyjątkowa. Szkoda, że często o tym zapominam. Za pewne jak większość z Was :)

Liczyłam, na odpowiedzi twierdzące, choć znalazły się i te przeczące. Rozumiem, że każdy ma swoją własną definicję tego słowa i dla każdego to pojęcie oznacza co innego.
Wiele z Was odpowiedziało, że tak bo ktoś tam i dla kogoś tam. Jak widać pokrywa się to z moją odpowiedzią, gdyż o naszej wyjątkowości w dużej mierze świadczy też to jak widzą nas inni. Jednak nie można też zapominać o tym, że najważniejsze jest to co my o sobie myślimy i jak siebie widzimy. 

Więc po długich rozmyślaniach czas na konkrety :D Pozwolę sobie zamieścić odpowiedzi dziewczyn.

Nagrodę nr 1 wygrywa:

Basia S

Może i nas ludzi wiele łączy, chcemy być szczęśliwi, kochani, czuć się bezpiecznie. Często niektórzy mają problem by powiedzieć, że są wyjątkowi. Bo przecież oni po prostu sobie jakoś żyją i nie robią żadnych ekstremalnych rzeczy. Ja myślę że diabeł tkwi w szczegółach i ta nasza codzienność z pozoru zwyczajna, czyni nas wyjątkowymi. Bo przecież nie każdy widząc jakiś kolor czy czując zapach pomyśli to samo... Wiele razy wypowiadana są te same słowa, jednak emocje za nimi skryte zawszę będą choć ociupinkę inne - niepowtarzalne. Wierzę, że każdy powinien czuć się dla siebie wyjątkowym, bo bez tego nie wykorzystamy w pełni życia, które jest nam dane JEDEN(wyjątkowy) raz.I dlatego mogę powiedzieć, że sądzę że jestem wyjątkowa, unikalna, jedyna w swoim rodzaju.

Nagrodę nr 2 wygrywa:

 swiaturody159

Czy jestem wyjątkowa… Wyjątkowość.. hm, dla każdego oznacza to coś innego. Dla jednych może to być upartość w dążeniu do celu, dla innych odmienny styl wyrażania siebie, a jeszcze innych to przebojowość. Dla mnie za tym pojęciem stoi przede wszystkim mój osobisty odbiór innej osoby. Wyjątkowy jest dla mnie mój pies, tak właśnie pies :D Potrafi mnie rozbawić oraz oczywiście moja rodzina, która stoi za mną murem. A jaka jestem ja? Hm.. oto najlepiej zapytać ludzi, którzy mnie otaczają. Czy dla siebie jestem wyjątkowa? Myślę, że tak. Spełniam, a raczej staram się spełniać cechy które szanuje u innych. Uważam, że jestem osobą szczerą i wierną. Dotrzymuje danego słowa. Dążę do celów, które sobie narzucę. Kiedy trzeba potrafię być poważna oraz szalona. Jestem marzycielką. Uwielbiam kontakt z ludźmi. Najbardziej jednak cenię w sobie wewnętrzną siłę, która sprawia że nigdy się nie poddaje. 


I nagle dostrzegamy swoje cechy, potrafimy coś o sobie powiedzieć, gdy zazwyczaj jest to trudne. Wystarczy chwila rozmyślań i pojawia się tak wiele myśli. Cieszę się, że pisałyście o sobie, jakie jesteście. Dziękuję bardzo za udział wszystkim. Uwierzcie - ciężko było wybrać.
Gratuluję dziewczyny :)!

Wyzwania - czy warto je podejmować?

Kiepski ze mnie motywator, ale postaram się :D W sumie wyzwania są nieodłączną częścią naszego jestectwa - ot dla kogoś wyzwaniem może być wstanie z łóżka o nieludzko wczesnej porze bądź rozmowa z kimś z kim ochoty rozmawiać nie mamy. Jednak to są wyzwania stawiane przez życie (jako tako można to rozpatrywać). A co z wyzwaniami stawianymi przez nas dla nas? Robisz coś dla siebie? Stawiasz poprzeczkę? Walczysz ? Czy masz to w czterech literach bo nie chce Ci się?  Mi się często nie chce. Oj bardzo często. Ale jednak mam takie momenty kiedy stwierdzam, że czas zrobić coś dla siebie. I tak oto wynalazłam sobie wyzwanie przysiadowe. Oczywiście jest to wyzwanie ruchowe, typu schudnę tyle i tyle, będę jeść to i tamto... Tyle, że nie mówię o tylko takich. Stawiajcie sobie przeróżne wyzwania. Ich osiągnięcie da Wam poczucie wielkiego powera i superowości. Nauczę się jakiegoś języka, nauczę się gotować, tańczyć, zrobię kurs jakiś tam. Wystarczy plan i garstka chęci na początku. Gdy się wkręcisz to leci dalej. Posługuję się przysiadami bo takie wyzwanie postawiłam przed sobą. Mogę z czystym sumieniem napisać, że jestem z siebie dumna. Pilnowałam tego, robiłam, nie położyłam się spać póki nie zakreśliłam okienka. Tyle, że zatrzymałam się na 26 dniu. Nie dlatego, że chęci zabrakło. Kolana dały o sobie znać. I tu moja rada - rozgrzejcie się dobrze. Ja widać robiłam  to czasem zbyt słabo i pojawiły się trudności i ból. Nie bardzo wiedziałam jak mam to tego podejść. 200 przysiadów na raz? Nierealne :D Do 80 robiłam je bez przerwy. Później seriami po 20,30 bądź 50. I najważniejsze - efekty. Jeśli stawiamy sobie jaki cel to liczymy na to, że zaowocuje to dla nas nagrodą. Zgrabniejszą sylwetką, nowymi umiejętnościami, znajomościami etc. Ja średnio zauważyłam cokolwiek - pamiętajcie nasza ocena nigdy nie będzie obiektywna. Zauważyłam lekki zanik cellulitu (teraz się już go chyba bez specjalnych kosmetyków nie pozbędę :D), i wręcz nie widoczne podniesienie pośladów. Żeby nie polegać tylko na swoim zadaniu o opinię poprosiłam mamę i M. I cóż. Oni zauważyli. Mama stwierdziła, że tyłek mi się napompował ( pozostawię to bez komentarza :D), a M, że pośladki powędrowały w górę. Czyli co? Sukces! Oczywiście nawet w połowie nie wygląda tak jak ja bym sobie tego życzyła, ale będę pracować dalej :D Chciałam zamieści zdjęcie co by zobrazować tak, że nawet nie tak źle to teraz wszystko wygląda, ale usłyszałam, że swojego tyłka wstawiać tu nie będę ;D Nie miał mi kto zrobić zdjęć, więc musicie uwierzyć mi na słowo, że warto :D Może podejmiecie wyzwanie?

Pachnąco, kusząco, nawilżająco.




Dziś produkt, który mnie zachwycił i rozkochał. Niepozorne opakowanie kryje w sobie skarb. Poznałam go tylko i wyłącznie dzięki super ultra magicznej Joko, która bezinteresownie przesłała mi masełko.

 

 


Prosto, ładnie, higienicznie. Opakowanie to plastikowy słoiczek o pojemności  250 ml. Dzięki sreberku zabezpieczającemu wiemy, że nikt tam paluszków nie wciskał. Co do sprawy higieniczności - wiele osób może powiedzieć, że takie opakowanie do higienicznych nie należy bo wsadzamy tam palce. Ja z tym problemu nie mam bo lądują tam tylko moje paluchy. Opis, data ważności, skład - wszystkie informacje znajdują się na opakowaniu. O dizajnie nie ma się co rozpisywać bo jest dość prosty. Mimo tego wzrok przykuwa zdjęcie białej czekolady, którą osobiście uwielbiam.




Nawilżenie, regeneracja, odżywienie - wszystko się zgadza. Masło świetnie nawilża i odżywia. W końcu pozbyłam się uczucia suchej skóry. Wiecie coś na zasadzie gdy przejedziecie po niej paznokciem i zostaje biała krecha. Zapach jest sprawą dość dyskusyjną. Czasem mi się podobał a czasem wręcz mi śmierdział. Od czego to zależy nie mam pojęcia :D Jednakowoż częściej pachniał :D Inny nos może wyczuć coś innego. Ja czułam tą białą czekoladę. Ma ona ten swój specyficzny zapach. M czuł wanilię. W sumie nawet jakby trochę smrodziło to smarowałabym się dla samego działania :D. Stosowałam codziennie po prysznicu. Rach pach i już. Szybko się wchłania i pozostawia cienką warstwę. Nie to jest warstwa parafinowa a cieniutka warstewka dzięki której czujemy, że coś na skórę zostało nałożone. Pochwalić jeszcze muszę konsystencję. Boska jest! Ni gęsta, ni lejąca, idealna. Nie wiele potrzeba do wysmarowania całego ciała. 

 
Skład jest ładniutki i dość prosty. Oczywiście możemy dojrzeć tu parabeny jednak mi one nie przeszkadzają.






Spokojnie starczy na miesiąc, może troszkę dużej. Na stronie Starej Mydlarni widnieje cena 26 zł i myślę, że jak za taki produkt nie jest wygórowana. I właśnie na ich stronie możecie mydełko zamówić.

Mogę tylko napisać kupujcie, używajcie, polecam :) Na pewno kiedyś zapoznam się z innymi wersjami.

Ogłoszenie dotyczące konkursu

Moje Drogie. Do wczoraj trwał konkurs na blogu. Jednak mam aż całe 5 zgłoszeń więc przedłużam go do 22.03. Mam nadzieję, że dziewczyny które wzięły już udział nie pogniewają się. Trochę to przykre bo myślałam,że pytanie jest dość przyjemne. I póki co praktycznie wszystkie zgłoszenia dotyczą nagrody nr 2, więc nie wiem czy 1 nie zlikwidować. No cóż czas pokaże. Wybaczcie zamieszanie i zapraszam do udziału. 


Wzięłabym się załamała, ale nie wypada.

Czasem zdarza się tak jak się zdarza. Nie koniec świata, ale załamanie może przyjść. Siadamy w kącie, ewentualnie na łóżku, przyjmujemy pozycję embrionalną, płaczemy i czekamy. Czekamy aż będzie lepiej, aż los się odmieni,uśmiechnie,rzygnie na nas tęczą. Pozostaje tylko nie wypowiedziane pytanie - czy warto czekać? Życie jest jedno a czasu mało. Ucieka z każdą sekundą. umieramy od chwili narodzin (ha! ale dziś ze mnie filozof). Jesteśmy stworzeniami wielbiącymi problemy. Nawet gdy ich brak muszą być. Inaczej nie potrafimy. Nie wmówisz mi, że jest inaczej. Zła pogoda - problem, zjadłam czekoladę-problem, za drogie spodnie-problem, krzywo na mnie spojrzał - problem. Problem to nasz taki ogon. Zawsze z nami. Czasem krótszy, czasem ciągnie się kilometrami. Pozbyć się go nie pozbędziemy, ale może warto ukrócić go do minimum? Ja chętnie spróbuję. Jestem gruszką - okej z tym za dużo nie zrobię. Nigdy nie posiądę pięknych zgrabnych nóg. mogę tylko dalej marzyć i przeklinać genetykę i pocieszać się myślą, że gdzieś tam jakaś kobieta marzy o wielkim tyłku jak mój. 
Utrata pracy - problem? Od dłuższego czasu narzekałam (tak, chyba mam to w kodzie genetycznym, gdzieś tam malutki genik narzekania), że nudzę się w tej pracy, wnerwia mnie większość zachowań innych i no źle mi. A jednak było mi dobrze - bez przemęczania, bez poznania co to prawdziwa praca, to mogłam zrobić coś na uczelnie, to wyjść gdzieś, wyjść wcześniej, bez problemu zrobić sobie dzień wolny. Jestem wygodnicka i najlepiej jak wszystko było by za darmo. Mało robienia, oczekiwania z kosmosu.  Tyle chciałam kupić, tyle zwiedzić i zobaczyć . Siedząc w biurze za minimalną krajową.  Codzienne narzekanie. Taka moja rzeczywistość. I nagle dziś słowa objawienia - niestety musimy się pożegnać. Powinnam rozpaczać. Być zła. Ciskać piorunami bezsilności. Tymczasem humor mam iście wyśmienity. Tak, brałam pod uwagę to, iż mogę być po prostu głupia. Z drugiej strony rozmyślałam nad tym czy nie dostałam sygnału, zielonego światełka - rób, działaj. spinaj dupsko! Muszę znaleźć pracę. I w końcu coś się może zmienić. Może być gorzej. Jednak - to będzie coś nowego, coś innego, zmiana otoczenia, nawyków, przyzwyczajeń, wyjście ze stagnacji. Jest to dziwne zwłaszcza w stosunku do mojej pesymistycznej osobowości, ale biorę to za dobry znak. Pierwszy chyba raz nie chcę się załamywać, chcę coś zrobić. Ba, nawet już zdążył wpaść mi pomysł na biznes. Biznes dość ryzykowny. Pomysł, który w pierwszej kolejności rodzi myśli - nie podołasz, nie darz rady, to nie dla Ciebie. 
Słyszałyście o pole dance? Nie?


Pole Dance to specyficzne połączenie tańca, sztuki, sportu i rekreacji ruchowej. Bywa określany również jako pole fitness, pole fit, pole acrobatics czy aerial pole. Zawiera w sobie wiele elementów z baletu, akrobatyki, gimnastyki i fitnessu. Dzięki tej unikalnej formie tańca możesz zwiększyć siłę, kształtować prawidłową postawę, poprawić koordynację ruchową i elastyczność ciała. Zajęcia tego typu wyzwalają adrenalinę oraz poprawiają kondycję, ponadto taniec ten doskonale rzeźbi sylwetkę oraz wzmacnia całe ciało, ze szczególnym naciskiem na siłę i wytrzymałość mięśniową.
Pole Dance jest to świetny sposób na spalanie zbędnych kalorii: początkujący podczas zajęć pole dance mogą spalić pomiędzy 290 a 400 kalorii na godzinę, a kursant na poziomie zaawansowanym nawet do 700 kalorii. Jest to także świetna zabawa . W miarę postępów, przekonasz się, że jesteś w stanie zrobić coraz więcej figur na rurze, cały czas zwiększając swoją siłę, kondycję i koordynację.
Dodatkowo forma tańca to świetny sposób na wyrażanie swoich emocji, jak również budowanie pewności siebie, dzięki rosnącej świadomości możliwości własnego ciała.


Nie ma czegoś takiego jeszcze w mojej okolicy. Jest w mieście oddalonym o 20 km. Więc konkurencji nie ma. Karnet 8 godzinny kosztuje 250 zł. Sporo prawda? A jednak są chętne. Wiem, że pakując się w takie przedsięwzięcie może mnie to przerosnąć. Znalezienie sali, wynajem, wyposażenie i poszukiwania klientek. Wpierw sama musiałabym przejść kurs instruktorski - czy podołałabym? Przy mojej kondycji, figurze, nastawieniu. Większa część mnie aż krzyczy - oczywiście, że NIE! A jednak malutka część wierzy w powodzenie tak nierealnego pomysłu. Tu pytanie do Was - co myślcie o takiej formie aktywności? Uczęszczacie? Skusiłybyście się? 

Ostatnia myśl tasiemcowego posta - minimalizuj problemy. Pamiętaj inni chętnie by się ich pozbyli - choroba, śmierć, powódź, pożar itp. Pewnie przy tym Twój problem wypada blado, a i tak szukasz więcej. Warto czasem powiedzieć sobie trudno. Może Twój problem to znak. Może masz szansę być człowiekiem szczęśliwym, ale nie chcesz.  Oczywiście nie sugeruję, że mamy sobie poprawiać humor nieszczęściem innych. Brońcie wszystkie wspaniałości tego świata. Ale przystań czasem i zastanów się - po co mi tyle problemów? Potrzebuję ich? Pora ukrócić ten ogon? Pozbieram się? Jeśli chcesz szanse są spore. Rzuć wyzwanie światu/losowi/ życiu/siłom nieczystym i uśmiechnij się.

Tak patrzę, że wyszedł mi post o niczym. No trudno ;)

Post ten powstał zupełnie spontanicznie, w jednej chwili, gdy poinformowano mnie, że jestem zwolniona. Ot przykład tego, że na kreatywność wpłynąć może wszystko. / nie wiem jakiego czasu użyć dlatego przeszły miesza się z teraźniejszym, jakby nie patrzeć jeszcze przez jakieś 3 tygodnie pracę mam/
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Dziękuje, że mnie odwiedzasz. Piątka za komentarz! Jeśli masz jakieś uwagi pisz :) Cały czas się uczę i rozwijam :) To właśnie Wy jesteście moją motywacją :)
PS. Komentarze z linkami blogów bądź typu obserwujemy? będę pomijać :) Jeśli nie czytasz posta a jedynie oglądasz zdjęcia to komentarz sobie daruj :)

Gadułki

Get this commentators widget

Popularne posty