Kiepski ze mnie motywator, ale postaram się :D W sumie wyzwania są nieodłączną częścią naszego jestectwa - ot dla kogoś wyzwaniem może być wstanie z łóżka o nieludzko wczesnej porze bądź rozmowa z kimś z kim ochoty rozmawiać nie mamy. Jednak to są wyzwania stawiane przez życie (jako tako można to rozpatrywać). A co z wyzwaniami stawianymi przez nas dla nas? Robisz coś dla siebie? Stawiasz poprzeczkę? Walczysz ? Czy masz to w czterech literach bo nie chce Ci się? Mi się często nie chce. Oj bardzo często. Ale jednak mam takie momenty kiedy stwierdzam, że czas zrobić coś dla siebie. I tak oto wynalazłam sobie wyzwanie przysiadowe. Oczywiście jest to wyzwanie ruchowe, typu schudnę tyle i tyle, będę jeść to i tamto... Tyle, że nie mówię o tylko takich. Stawiajcie sobie przeróżne wyzwania. Ich osiągnięcie da Wam poczucie wielkiego powera i superowości. Nauczę się jakiegoś języka, nauczę się gotować, tańczyć, zrobię kurs jakiś tam. Wystarczy plan i garstka chęci na początku. Gdy się wkręcisz to leci dalej. Posługuję się przysiadami bo takie wyzwanie postawiłam przed sobą. Mogę z czystym sumieniem napisać, że jestem z siebie dumna. Pilnowałam tego, robiłam, nie położyłam się spać póki nie zakreśliłam okienka. Tyle, że zatrzymałam się na 26 dniu. Nie dlatego, że chęci zabrakło. Kolana dały o sobie znać. I tu moja rada - rozgrzejcie się dobrze. Ja widać robiłam to czasem zbyt słabo i pojawiły się trudności i ból. Nie bardzo wiedziałam jak mam to tego podejść. 200 przysiadów na raz? Nierealne :D Do 80 robiłam je bez przerwy. Później seriami po 20,30 bądź 50. I najważniejsze - efekty. Jeśli stawiamy sobie jaki cel to liczymy na to, że zaowocuje to dla nas nagrodą. Zgrabniejszą sylwetką, nowymi umiejętnościami, znajomościami etc. Ja średnio zauważyłam cokolwiek - pamiętajcie nasza ocena nigdy nie będzie obiektywna. Zauważyłam lekki zanik cellulitu (teraz się już go chyba bez specjalnych kosmetyków nie pozbędę :D), i wręcz nie widoczne podniesienie pośladów. Żeby nie polegać tylko na swoim zadaniu o opinię poprosiłam mamę i M. I cóż. Oni zauważyli. Mama stwierdziła, że tyłek mi się napompował ( pozostawię to bez komentarza :D), a M, że pośladki powędrowały w górę. Czyli co? Sukces! Oczywiście nawet w połowie nie wygląda tak jak ja bym sobie tego życzyła, ale będę pracować dalej :D Chciałam zamieści zdjęcie co by zobrazować tak, że nawet nie tak źle to teraz wszystko wygląda, ale usłyszałam, że swojego tyłka wstawiać tu nie będę ;D Nie miał mi kto zrobić zdjęć, więc musicie uwierzyć mi na słowo, że warto :D Może podejmiecie wyzwanie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziękuje, że mnie odwiedzasz. Piątka za komentarz! Jeśli masz jakieś uwagi pisz :) Cały czas się uczę i rozwijam :) To właśnie Wy jesteście moją motywacją :)
PS. Komentarze z linkami blogów bądź typu obserwujemy? będę pomijać :) Jeśli nie czytasz posta a jedynie oglądasz zdjęcia to komentarz sobie daruj :)
PS. Komentarze z linkami blogów bądź typu obserwujemy? będę pomijać :) Jeśli nie czytasz posta a jedynie oglądasz zdjęcia to komentarz sobie daruj :)
Etykiety
Alterra
(8)
Babuszka Agafii
(3)
Balea
(2)
Batiste
(1)
Bielenda
(1)
bucikowo
(7)
Canaan
(1)
Dove
(1)
Eveline
(1)
Evree
(2)
filmowo
(3)
Firmoo
(1)
fitnessowo
(16)
Hallowen
(1)
Isana
(7)
konkurs
(3)
konkursowo
(5)
kosmetycznie
(63)
książki
(11)
kuchennie
(5)
kwasy
(1)
Lidl
(1)
Lista marzeń
(3)
Loton
(2)
Merz Special
(1)
mikrodermabrazja
(1)
moja akcja
(7)
Nivea
(2)
nowości
(14)
ogólnie rozmyśleniowo
(97)
Organique
(1)
oszczędności
(1)
prywata
(37)
przepisy
(1)
Purederm
(1)
recenzja
(23)
reklamy
(1)
rozdaniowo
(7)
spływ
(3)
sportowo
(18)
Stara Mydlarnia
(1)
Sylveco
(1)
sylwesterowo
(1)
Świątecznie
(4)
tag
(1)
ubraniowo.
(18)
Wellness&Beauty
(1)
wishlista
(1)
włosowo
(16)
wycieczki.
(10)
wyniki
(3)
zakupowo
(17)
zdjęcia
(19)
zdrowie
(25)
Ziaja
(2)
zwierzęta
(3)
Gadułki
Popularne posty
-
Widzę, iż pomimo tego, że mnie tu nie ma już przeszło ponad miesiąc jakiś ruch można zaobserwować :D 35 tysięcy przekroczone :D mam teraz ...
-
Miała być niespodzianka wczoraj, ale niestety się nie wyrobiłam. Nic straconego :)! Z wielką radością zapraszam Was na moje pierwsze rozdani...
-
Szybko wpadam z notką i wypadam :) Na tym zjeździe powinno zamknąć mi się większość tematów, więc Mam nadzieję, że już od przyszłego tygodn...
-
Pierwszy dzień majówki za nami :) Miałam dodać post wczoraj, ale padłam :)Będzie dużżżżżżooooo zdjęć :) nacykałam coś około 500... troszkę ...
-
Mamy już maj czyli 5 miesiąc moich "zmagań" o lepszą wersję siebie. Ale ja chyba potrafię tylko mówić. Miało być tak jak po prawej...
Ja ustaliłam sobie jako wyzwanie siłownię i podołałam :D
OdpowiedzUsuńi jaka satysfakcja :D
Usuńwarto :)
OdpowiedzUsuńwarto i nawet trzeba :D
UsuńPewnie, że warto ;)
OdpowiedzUsuńtakie podejście mi się podoba ;D
UsuńChyba nigdy nie dotrwałam do końca takiego wyzwania, ale muszę wziąć się w garść i spróbować. :)
OdpowiedzUsuńno mi się prawie udało :D teraz postaram się zrobić coś na brzuch co by nóg nie obciążać :D walcz :D
UsuńOczywiście, że warto :))
OdpowiedzUsuńtylko nie każdy o tym wie :D
UsuńJa jak na razie mam wyzwanie, żeby co najmniej trzy razy w tygodniu wyjść na rower, a najlepiej więcej niż trzy razy. Zobaczymy co z tego wyjdzie :D Też mam cellulit. Boże jak ja go nienawidzę, w zimę mi sie uhodował, wcześniej nie miałam (no może coś tam było ale niemalże nie widoczne) Teraz to jeszcze pikuś, ale latem będę się go wstydzić i muszę go wyeliminować. Jest moja misją główną i bossem do ubicia.
OdpowiedzUsuńPs. O jak zobaczyłam że przeczytałaś 50 faktów to się przelękłam! :D Nie czytaj tego to było tak dawno pisane, jakoś na początku bloga, głupia , niedoświadczona byłam :D
rower mnie nie lubi z wzajemnością :D prawie zawsze mnie z siebie zrzuca :D ten cellulit nie chce zejść. makabra ;/ a tu już się cieplej zaczyna robić... trochę kicha lato w jeansach przechodzić :D
UsuńPs. To trzeba teraz dopisać coś nowego :D chętnie poczytam :D
Ja myślę, że warto.. mamy większa motywacje i po skończeniu jesteśmy z siebie tacy dumni ;-)
OdpowiedzUsuń