Wyniki konkursu.

Wow. Poprzedni bydlęcy post cieszy się dużą popularnością. A napisałam tylko co myślę. Polecam także post o Bardzie . Spływ tak nam się spodobał, że wybraliśmy się drugi raz. Polecam zwłaszcza, że na grouponie o TU możemy go wykupić o połowę taniej.


A teraz nie przedłużając konkurs wygrywa:
Adrianna Karpowicz


Gratuluję i czekam 3 dni na maila z adresem do wysyłki :)

Kilka słów o bydle.

Cóż za wyjątkowy dzień. Dziś czułam się jak w filmie.  Horrorze. Albo kiepskiej komedii. Jakiś czas temu w sieci furorę zrobił filmik przedstawiający walki o crocsy w Lidlu. Zobaczyłam, pośmiałam się, uczciłam minutą ciszy głupotę ludzką i zapomniałam. Aż do dziś. No cóż mogę rzec? Szykujemy się na urlop bo jakiś być musi. Cel Zakopane. Nie mam żadnej nadającej się kurtki. Wtedy przeglądam gazetkę Lidla i co? No są. Fajne takie. Idealne. Poświęcam się wstaję 10 minut wcześniej. Wiem, że do pracy się spóźnię. Często się spóźniam... Ok jestem w mieście. Jest tu jeden Lidl. Chyba o jeden za dużo. Przychodzę, patrzę grupa 5 osób już stoi pod sklepem. Śmieje się pod nosem, ale staje koło ich. Jest godz. 7 i nic. Moją uwagę przykuwa tablica otwarcia. Czynne od 8. Hmmm... Ludzie stojący obok też się skapnęli. Zmieni godziny. Dziady jedne. Jeszcze nie dawno było od 7. No nic. Ponieważ 10 minut wcześniej wyciągnęłam paczkę z paczkomatu drałuję z nią 3 km do pracy. W biurze jestem 5 minut. Dostaje pozwolenie na wyjście bo natłoku roboty nie ma. No to z powrotem 3 km spacerku. Docieram na miejsce o 7.58 I w głowie pojawia się jedno pytanie... Po cóż żeś tu przylazła? I jedyna racjonalna odpowiedź- nie spodziewałam się. Przed wejściem do sklepu stoi ze 100 osób. Może 150. Myślę sobie no nie. To jakieś jaja są. Trzepoczę rzęsami z 10 razy, ale obraz się nie zmienia. No nic. Staję gdzieś na uboczu i.... Zaczyna się! Drzwi się otwierają! BUm! Trach! Maskara! Aż dziw, ze żyję. Bo jakiś wielkich gabartów to nie mam i zmiażdżenie było bardzo prawdopodobne. Żal mi było dzieci. Yhyhy! Udało się! Jestem w środku! Teraz trzeba liczyć na cud. Zanim docieram do koszyków nie ma przy nich miejsca. Ludzie rozpychają się jak mogą. Biorą po 5 czy 10 sztuk i odchodzą. Oczy wyorbitowały mi poza przestań a szczena tak przyległa do podłoża, ze jeszcze ją czuję. Delikatnie przeciskam się i staję gdzieś za tłumem. Jakaś Pani wychodzi i machając kurtką pyta- "chce ktoś m"? Doskakuje do niej i kurta jest moja. Ok mam m, ale chyba jednak będzie lepsza S. Chodzę z tą jedną kurtką. Wyglądam jak biedaczka jakaś gdy wkoło każdy trzyma przynajmniej po 5 sztuk. Czekam jeszcze ze 3 minuty i nadarza się okazja. Mały prześwit w murze ciał. Jakoś wciskam rękę. I znowu się udaje. No mam dziś szczęście. Mam i s. Odchodzę do tłumu. Ci co pozgarniali już fanty rozgościli się na mrożonkach, owocach, na wszystkim i przeglądali co w ogóle wzięli. Za ich brzydkim przykładem też przymierzyłam kurtę. Ok s pasuje. No i super. Telefon od mamy. Opowiadam, relacjonuje, mama nie wierzy. Ale obiecuję, że dla niej też znajdę. Chodzę, szukam. Serio? Zostały same s i m? Żadnej xl? Co jest z Wami ludzie? Kiedy się trochę uspokoiło zrobiłam jeszcze parę rundek i przeszukałam wszystko co się dało. Mniej więcej wyglądało to tak - wszystko już porozpakowywane, leżące na półkach, szafkach, mrożonkach, podłodze, w mrożonkach. Koniec końców kupiłam mamie l a i siostrze jedną wzięłam. Nawet nie wiem co o tym myśleć, jak to nazwać. Poszłam rano bo doświadczona jednymi zakupami gdy po pracy podjechałyśmy z mamą kupić jakieś sportowe koszulki a tam zostało raptem parę sztuk stwierdziłam, że rano będzie najlepiej. Głupia myślałam, że do południa nic nie będzie, a rzeczywistość była taka, że wystarczyłam 5 minut. W pewnym sensie czuję się brudna, że w tym uczestniczyłam. Zdziwienie przerodziło się w  śmiech, śmiech przeistoczył się w niedowierzanie a niedowierzanie sprowadziło obrzydzenie a nawet rozgoryczenie. Niczym bydło pchane instynktem nawet nie wiem czego. Jedyne czego żałuję to tego, że tak późno wyciągnęłam telefon. To były moje pierwsze i ostatnie zakupy w Lidlu. Ludzie pozostaje mi tylko zadać pytanie - Where is the love and fucking zdrowy rozsądek?









 A o co była taka walka?

Miejsce godne polecenia - Bardo.

Właśnie sobie uświadomiłam, że minął już rok odkąd założyłam bloga :D 14 sierpnia :D Brawo za spostrzegawczość :D Jest to chyba najdłużej utrzymująca się moja inicjatywa znalezienia hobby. Zazwyczaj szybko coś kończę, nudzę się, nie jestem konsekwentna i jestem leniwa. No tyle tytułem wstępu :D

Bardo jest tym miastem, które zawsze mnie zachwycało, a nigdy go tak praktycznie nie widziałam. Często przez nie przejeżdżam bo przebiega tędy droga na Kłodzko. Czemu polecam? Najpierw trochę historii.


Bardo jest jedną z najstarszych miejscowości Dolnego Śląska. Ślady człowieka w tym rejonie pochodzą sprzed 10 tysięcy lat. Od najdawniejszych czasów wzdłuż Nysy Kłodzkiej prowadziła prastara droga handlowa łącząca Polskę z Czechami, która uważana jest dzisiaj za jedną z odnóg szlaku bursztynowego. W czasach wczesnopiastowskich tędy przebiegała południowa granica obszaru plemiennego Ślężan, pokrywająca się z granicą Śląska. Grzbietami Gór Bardzkich przechodziła Przesieka Śląska - pas gęstego lasu stanowiący system obronny przed najazdami z południa. Ze względu na swoje strategiczne położenie już w X wieku założono w Bardzie gród, który niedługo potem stał się kasztelanią książęcą. Gród ten został zniszczony podczas najazdu księcia czeskiego Brzetysława I w roku 1039. Wkrótce odbudowany, zniszczony ponownie w 1096 roku podczas kolejnego najazdu, tym razem księcia Brzetysława II. Z tego okresu pochodzi pierwsza wzmianka pisana o Bardzie, umieszczona w słynnej Kronice Czechów biskupa Kosmasa. Śladami grodu są pozostałości dwuczłonowego grodziska przy ul. Noworudzkiej. O słowiańskim charakterze i pochodzeniu miejscowości świadczy jej pierwotna nazwa - Brido, oznaczająca warownię, strażę, która w tym miejscu się znajdowała.


Jest to wstęp to historii Barda i resztę możecie przeczytać TU.  To bardzo urokliwe miejsce. Jest tu wiele tras rowerowych czy po prostu turystycznych. 
Według rejestru Narodowego Instytutu Dziedzictwa na listę zabytków wpisane są:
  • miasto, obręb Starego Miasta, z 1300 r.
  • kościół par. pw. Nawiedzenia NMP, z XV w., l. 1686-1704, przebudowany XVII i XVIII w., teraz barokowa bazylika – sanktuarium maryjne
  • plebania, pl. Wolności 5, z l. 1712-16
  • klasztor ss. jadwiżanek, ul. Główna 19, z poł. XVIII w., 1835 r.
  • klasztor Zgromadzenia Sióstr Marii Niepokalanej, ul. 1 Maja 12, z 1935 r.
  • klasztor ss. urszulanek, ul. Krakowska 30, z 1916 r.
  • zespół kaplic drogi różańcowej na Górze Różańcowej, z l. 1905-39
  • kaplica NMP położona na szczycie Góry Bardzkiej w Górach Bardzkich, z XVIII w.
  • zespół fortów ziemnych, z 1813 r.: fort nr 3, 4, 6
  • ratusz i szkoła parafialna, obecnie dom mieszkalny, pl. Wolności 4, z XVIII w., XIX w.
  • dawna gospoda „Pod Złotym Lwem”, ul. Główna 4 (d. 21), z XVII w., druga połowa XIX w. XX,
  • domy, ul. Główna 6, z 1887 r. i nr 23
  • zajazd „Pod Czarnym Niedźwiedziem”, obecnie dom mieszkalny, ul. Główna 25, z XVII w., druga połowa XIX w.
  • hotel „Pod Gwiazdą”, ob. dom mieszkalny, ul. Główna 27, z XVII w., druga połowa XIX w.
  • dom, ul. Główna 31, z XVIII w./XIX w.
  • park przy pensjonacie, ul. Polna 10, z 1913 r.
  • zajazd „Pod Złotym Kubkiem”, obecnie dom mieszkalny, pl. Wolności, z XVIII w., druga połowa XIX w.
  • kamienny most na Nysie Kłodzkiej, z XV w., 1515 r.
Bardo – Opolnica
  • zespół zameczku myśliwskiego, z poł. XIX w., 1884 r.:
    • zameczek
    • dwie oficyny
 Na zdjęciach możecie zobaczyć most i bazylikę. Do miasta weszliśmy dosłownie na 5 minut szukając skarpetek dla Miśka :D Tylko dlatego mam parę fotek :D Na pewno kiedyś wybiorę się tu na dłużej i zobaczę wszystko bo nie widziałam nic :D























Smaczki z Wikipedii:
* W Bardzie i jego okolicach toczy się część akcji powieści historycznej Andrzeja Sapkowskiego Narrenturm.
* Na terenie Barda kręcono film Marcowe migdały (w filmie wyraźnie widać charakterystyczne budynki miasta, a także dworzec kolejowy i Górę Bardzką z kapliczkami drogi krzyżowej).


 Skoro tyle razy przejeżdżam przez to miejsce i jeszcze tu nie byłam jak to się stało, że tu zawitaliśmy?  We wcześniejszym, poście wspominałam o wygraniu biletów na spływ pontonowy. Jest on jedną z atrakcji Barda. To wyboru mamy albo ponton 6 osoby albo kajak 2 osobowy. Są również kajaki jednoosobowe, ale to dla tych już wyprawionych :)


 

 

Na zdjęciu wyżej jest przystań i " biuro" firmy http://www.ski-raft.pl/.  Jest to dobry przykłąd tego, że mając pomysł można się wybić :) Szefowie firmy zaczynali od dwóch pontonów. Po 5 latach mają ich jeśli dobrze pamiętam 79 + 16 kajaków dwójek i chyba 5 jedynek. Tu kupujemy bilety, dostajemy kapoki i ładujemy się w busa. Możemy również zjeść smażoną rybkę bądź kupić pamiątkę :) Co do busa. Wygląda to tak. Samochód zostawiamy na parkingu przy przystani i busem jesteśmy zawożeni na początek trasy, gdzie czekają już na nas pontony i kajaki. Na miejscu dostajemy wiosła, krótki instruktarz i w drogę :) Trafiliśmy na ładną pogodę, ale tez mało wody. Bardzo często osiadaliśmy na mieliźnie. W niektórych miejscach było wody po kostki, więc mój rycerz mocząc sobie obuwie musiał nas ciągnąc na głębszą wodę. Ta z kolei jest dość czysta. Mijaliśmy dużo kaczuszek i udało nam się trafić na czaplę. Wszystkie potrzebne informacje są zamieszczone na stronie firmy. Dla zainteresowanych cennik:
Bilet dla jednej osoby normalny 38,- 
Bilet dla jednej osoby ulgowy 28,-
Bilet dla dziecka do 5 lat oraz seniora 75+ 5,-
Bilet rodzinny 2+2 dwie osoby dorosłe dwoje dzieci do 16 roku 100,-
Kolejne dzieci (maksymalnie dwoje) 10,-


My tam na pewno wrócimy :)


I jeszcze nieprofesjonalny filmik dla Was :D

PROSZĘ O GŁOS :)
https://apps.facebook.com/click_competition/4804/pl/10421

Odbudowująca odżywka w sprayu Nivea long repair.

Coś mi ostatnio blogowanie nie wychodzi ;/ z założenia miałam pisać posty co dwa dni a tu coś się pokazuje co 4-5 dni ;/ Wszystko przez to, że w końcu regularnie ćwiczę i pilnuję tego by codziennie wieczorem zaliczyć godzinę spacerku. Ale to nie ważne bo dziś jest bardzo dobry dzień. :D Ostatnio wygrałam bilety na spływ pontonowy na który wybieram się jutro. Na pewno pojawi się relacja. Dziś wygrałam bilety do czeskiego zoo, a właściwie safari. Tam wybieramy się w niedziele i też na pewno coś skrobnę o tym  miejscu. Ale największa i najradośniejsza wiadomość dnia - koteł zostaje u nas! A o co chodzi?  Dopiero co JOKO pisała o tym, że przygarnęła kotka. Ostro się żaliłam, że u mnie obecnie jeden maluszek też przebywa. Mama znalazła go w lesie. Taka mała bezbronna istotka. Serce zmiękło i zabrała ze sobą. Miał być góra jedną noc i tyle. Dałam ogłoszenia na fejsa, tablicę i nic. Miał iść do schroniska, ale dzięki Temu Jedynemu z góry kotów tam nie przyjmują. Co za schronisko... Minęły 4 dni i stało się! Pierwszy raz w życiu mama zmiękła na tyle,iż usłyszałam magiczne słowa : Kot zostaje. Łiiii :D Teraz w końcu mogę iść z nim do lekarza i kupić potrzebne fanty :D



No to teraz chyba pora na właściwą część posta :D Miałam napisać o zwykłej odżywce Nivea do spłukiwania, ale w ostatnim czasie pojawiło się tyle recenzji... Nie wiem czemu, ale odpuściłam :D Niemniej jednak już od ponad miesiąca labo trochę dłużej używam też jej siostry tyle, że bez spłukiwania.

 Skład:

Na składach się za bardzo nie znam, ale wysoko mamy keratynę i olej z pestek owoców tropikalnego drzewa Babassu. Szkodliwy i wysuszający alkohol jest praktycznie na końcu. 

Jeśli chodzi o opakowanie to widzę jeden minus- brak możliwości kontroli zużycia kosmetyku. Chociażpod światło co nieco widać i po ponad miesiącu dość obfitego pryskania mam jeszcze 2/3 opakowania. Psiakcz się nie zacina i ma dobry rozprysk :D Buteleczka jest dość poręczna

       
Polecam? Nie polecam? Wzmacnia włosy od nasady... Hmmm nie potwierdzę bo stosuję na długość. Rozdwojone końcówki są, ale nie jest to wielka armia jak kiedyś. Zapach jest no cóż... W przypadku spłukiwalnej odżywki zapach uwielbiam. Ten podoba mi się tylko w chwili rozprysku. Później już śmierdzi. Nie wiem czym, ale mi śmierdzi. Jest bardzo nieprzyjemny. Ale skoro dobrze zabezpiecza i chroni mogę to przeboleć, Problemów z rozczesywaniem zazwyczaj nie mam, więc i w tej kwestii nie wiem jak sobie radzi. Ogólnie jest to produkt dobry i co ważne ogólnodostępny. Znajdziemy ją w każdym Rossmanie. Cena to ok 18-19 zł.   






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Dziękuje, że mnie odwiedzasz. Piątka za komentarz! Jeśli masz jakieś uwagi pisz :) Cały czas się uczę i rozwijam :) To właśnie Wy jesteście moją motywacją :)
PS. Komentarze z linkami blogów bądź typu obserwujemy? będę pomijać :) Jeśli nie czytasz posta a jedynie oglądasz zdjęcia to komentarz sobie daruj :)

Gadułki

Get this commentators widget

Popularne posty