To śmieszne jak łatwo można się przywiązać i zżyć z nieistniejącymi osobami zwłaszcza w tak krótkim czasie. Czuję się przez to głupio. Bardzo. Właśnie skończyłam czytać ostatnią część trylogii i czuję się jeszcze źle a smutek rozrywa mi serducho.
Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony. Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny – i musi być wyeliminowany…
Szesnastoletnia Beatrice dokonuje wyboru, który zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm i swoją rodzinę, by jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość.
Tymczasem wybucha krwawa walka między frakcjami, a Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć.
Przy tych książkach uderzyła mnie pewna myśl - skąd się bierze ich sukces? Jesteśmy znudzeni swoim życiem i chociaż w fikcyjnym świecie szukamy wrażeń? Być może i tak jest zwłaszcza, że mamy skłonności do utożsamiania się z bohaterami. No ja mam na pewno. I chociaż Beatrice ma szesnaście lat a ja tymczasem już niestety prawie 22 szybko o tym zapomniałam. Szybko się z nią zżyłam i odnalazłam w niej kawałek siebie. Już na wstępie napiszę, że moim zdaniem książka jest zarówno dla młodszych jak i starszych czytelników. Zależy tylko co kto lubi. Sukcesem takich powieści jest fakt, że bohaterki czy bohaterowie to nie super ultra koksy tylko zwykli ludzie. Okej jak dla mnie Tris jest zbyt odważna, ale ma też wady, nie jest pięknością co jest kilka razy podkreślone.
Miałam kupić całą trylogię bo byłam pewna, że będę do niej wracać, ale niestety zdanie zmieniłam...
Pierwsza część jest według mnie częścią najlepszą. Tris poznaje nowe życie, siebie i swoje lęki i ograniczenia. Podoba mi się jak powoli rozwija się jej relacja z Tobiasem. Język jest lekki i jak zwykle tego typu powieść czyta się bardzo szybko. Świat wykreowany przez autorkę ma swój własny urok i mimo, iż motyw jest dość oklepany - życie po prawie, że końcu świata posiada indywidualizm. Druga część również podbija moja serce. Akcja i jej zwroty a także relacje bohaterów, ich przemyślenia i postępowanie nie pozwalały oderwać mi się od niej na długo. Niestety... trzecia część zniszczyła wszystko. Dzieje się za dużo. Za dużo informacji, postaci i skakania od wątku do wątku. Postacie giną jedna po drugiej, tracą swoje osobowości i zlewają się w jedno. Najgorsze jak dla mnie jest zakończenie. Tak wiem, nie każdy lubi happy endy, ale ja tak. Do tego narracja dwóch osób a nie jednej dość psuje efekt dwóch poprzednich książek. Na świecie jest pełno zła i śmierci i często mam ochotę być choć książki w pewnym stopniu były od tego odskocznią. Pod tym względem bardziej podobał mi się Igrzyska Śmierci. A tu... Oczywiście może i zakończenie niespodziewane, ale autorka wyprała je z wszelkich emocji, ze wszystkiego.
Nie wiem czy mogę polecić tę serię. Pierwsze dwie książki tak, trzeciej nie, a przecież historię trzeba skończyć. Wręcz jestem obrażona na autorkę bo musiałam walczyć ze łzami. Doczytałam do końca gdyż ciągle miałam nadzieję, że historia tak się nie skończy. Mam w sobie tyle sprzecznych emocji co denerwuje mnie jeszcze bardziej. I mam głęboką nadzieję (mimo, iż tego nie lubię), że scenarzyści zmienią zakończenie w filmie.
Zainteresowałaś mnie tą trylogią, ale aż się boję tego zakończenia...
OdpowiedzUsuńcóż to zależy od tego co kto lubi a ja jeszcze na dodatek zawsze do książek które mi się spodobają podchodzę emocjonalnie i dlatego nie mogę przeżyć tego zakończenia :D
UsuńMam podobnie :)
UsuńKońcówka Ci się nie podobała, ale wywołała duże emocje, co jest w pewnym sensie pożądane. Na tym, według mnie, polega dobra książka/film/serial - jeśli zmusza do refleksji, myślimy nad zakończeniem, jesteśmy nim oburzeni - będziemy pamiętać tę historię dłużej :)
OdpowiedzUsuńwiem czemu autorka zastosowała taki zabieg, ale nie uważam aby był on konieczny do zapamiętania tej historii :) w sumie według mnie było to trochę zejście na łatwiznę bo gdyby zakończenie było inne trzeba było by żyć z echem wydarzeń, konsekwencjami decyzji i wyborów. Zabrało to też autentyczności i osobowości bohaterce, ale nie mogę ująć tego tak jakbym chciała bo zacznę zarzucać spojlerami :/
Usuń