Tośka nie dodaję, ale bardzo zaciekawiła go książka :) |
mam nadzieję, że odpowiada Wam taki prezencik. Książka jest niemal w idealnym stanie ponieważ przeczytałam kilka pierwszych stron i po prostu nie przemówiła do mnie. Za dużo wulgaryzmów jak na mnie i jakoś ciężko mi się czytało, ale mam nadzieję, że zwycięzcy przypadnie do gustu :)
A teraz krem z tołpy. Obawiam się, że mogę Wam nie dostarczyć potrzebnych informacji. Po pierwsze mimo, że miałam do dyspozycji małe saszetki to zużyłam 1, starczyła na 3 dni. Co do działania... tak jak zaleca producent najpierw oczyściłam twarz żelem, po czym zastosowałam tonik i nałożyłam krem. Zgodnie z instrukcją poczekałam do wchłonięcia.
Pierwsze odczucie? Hmm... czy moja skóra już nie jest jakby tłusta? Ponieważ na ćwiczeniach nie bardzo miałam dostęp do lusterka sprawdzałam stan czoła palcem i niestety po może jakiś 4 godzinach czułam na czole pole rzepakowe. Świecić na pewno świeciłam i sebum było aż w nadmiarze do tego po przyjściu do mieszkania i oczyszczeniu twarzy miałam dużo więcej nieczystości niż normalnie. Następnego dnia drugie podejście, tym razem nałożyłam mniej kremu. I tu pozytywne zaskoczenie bo owszem czułam, że coś mi się na czole gromadzi, ale w dużo mniejszej ilości i po dłuższym czasie. I dziś 3 dnia znowu to samo co pierwszego... nie bardzo wiem dlaczego tak się dzieje i od czego to zależy jednak w ogólnym rozrachunku myślę, że nie będę zużywać drugiej saszetki. Widać mimo tego, że krem powinien matować i zmniejszać ilość sebum na mojej skórze się nie sprawdził. Dobrze, że otrzymałam próbkę :) przynajmniej już wiem, że ten krem nie zagości na mojej półce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz